Wystawa pt. „Małopolska Karola Wojtyły – Jana Pawła II” ma na celu przygotowanie nas na jubileusz 100-lecia urodzin Ojca Świętego Jana Pawła II. Na potrzeby wystawy nagrano 15 wywiadów, w których osoby będące świadkami życia, dzieła i świętości naszego Rodaka, dzielą się swymi wspomnieniami.
Odc. 8 - Urszula Własiuk, niestrudzenie znaczy ślady obecności Karola Wojtyły – Jana Pawła II na polskiej ziemi; autorka m.in. przewodników z serii „Szlaki Papieskie”: Tatry, Podhale, Beskid Żywiecki.
Szlaki Papieskie
Początki Szlaków Papieskich. Gorce Karola Wojtyły
Na 25-lecie pontyfikatu Jana Pawła II uformował się Komitet Organizacyjny Szlaków Papieskich. Chcieliśmy zapewnić Ojca Świętego, że nie tylko jest pamiętany jako biskup czy kardynał, ale znane są jego górskie pasje, które mogą stanowić wzorzec do naśladowania, bo on propagował i wprowadzał styl życia oparty na obcowaniu z naturą.
Razem z mężem prowadziliśmy takie niewielkie wydawnictwo, wydawaliśmy m.in. widokówki. Zdobywając materiały do tych widokówek trafiliśmy w Gorcach kilkakrotnie na wspomnienia o Ojcu Świętym. Wspominali go głównie górale, mieszkańcy tamtych okolic, najskromniejsi ludzie, co tam w górach paśli owce, na polach pracujący, a czasami też i tacy, którzy się z nim zetknęli przy okazji bierzmowania czy innych sytuacji. Pierwszym sygnałem, który się dostał do szerszej opinii publicznej była widokówka upamiętniająca pobyt Ojca Świętego w Dolinie Kamienicy, gdzie jest ta słynna Papieżówka, o której w tej chwili już wszyscy wiedzą. Wtedy był to szałas w stanie nadającym się do rozbiórki. Ta widokówka z Papieżówką – zyskała popularność, kupowały ją tysiące turystów – stała się nagle najlepiej sprzedającą się ze wszystkich, które wówczas sprzedawaliśmy. To była jedyna widokówka z tą słynną fotografią jak Ojciec Święty siedział pod drzewem, była nowością: z widoczkiem, z Papieżówką i z Ojcem Świętym.
W 2003 roku ukazała się książka „Ja tam u was byłem – pilnujcie mi tych szlaków”, posłałam ją Ojcu Świętemu. I Ojciec Święty był o tym wszystkim powiadomiony, dobrze wiedział, co się dzieje za tę książkę podziękował. Właściwie przysłał swoje błogosławieństwo na tę pracę, więc czuliśmy się w jakimś sensie umocnieni.
Otwarcie szlaków papieskich odbyło się 26 maja. Pozyskaliśmy chętnych w Rabce (w tym samym czasie odbywała się w Rabce cała seria różnych uroczystości związanych z pięćdziesięcioleciem nadania Rabce praw miejskich). I jako punkt najważniejszy, przy okazji pierwszej mszy i uroczystości wprowadzających w te uroczystości, zaproponowano, że szlaki papieskie będą wtedy właśnie otwarte. W Rabce stanął pierwszy kamień z figurką Ojca Świętego i napisem „Szlak papieski w Gorcach”. Ten szlak otworzył opiekun turystyczny z ramienia archidiecezji krakowskiej – ks. prof. Maciej Ostrowski. Postanowiliśmy, że będzie to na początku szlak w Beskidzie Wyspowym i Gorcach. Dysponowaliśmy już wtedy bogatą informacją, jak można byłoby to historycznie udokumentować i mieliśmy te dokumenty. Miała być tworzona sieć szlaków papieskich w całej Polsce, z czasem – bo wszystkiego przecież od razu zrobić się nie da. Miały być to szlaki górskie i szlaki kajakowe. Jeszcze wtedy nie przewidywaliśmy, że będzie trzeba opracować również te miejsca, które Ojciec Święty odwiedzał jako papież. I tak zobaczyliśmy, że to wszystko się tak zazębia, jedno z drugim, a ludzie mają dużo cennych wspomnień. Warto podkreślić, że te szlaki były związane z modlitwą Ojca Świętego, z jego przeżyciami duchowymi, zatem nie można było tych szlaków absolutnie zeświecczyć.
Następną taką dużą uroczystością, nad którą pracowaliśmy był szałasowy ołtarz na hali Turbacz. W 2003 roku przypadała rocznica 50-lecie odprawienia mszy świętej przez ks. Wojtyłę w szałasie, który w 1953 roku istniał jeszcze tam na Turbaczu. Udało się ustalić, że właśnie w tym, a nie innym szałasie odprawiał i udało się odnaleźć świadków. Ponieważ Ojciec Święty był tam w towarzystwie młodych ludzi, inteligencji krakowskiej, którzy albo jeszcze kończyli studia albo już pracowali na uczelni, i to właśnie oni ze „Środowiska” zapraszali „Wujka” na zorganizowane już wyprawy. To była wtedy długa wycieczka, z Suchej Beskidzkiej aż po Krynicę. I na trasie tej wycieczki znalazło się właśnie to miejsce ze wspomnianym szałasem. Prof. Janik relacjonował, że przyszli do szałasu, tam nocowali. Najpierw było ognisko, potem śpiewanie i spanie na sianie. Rano trzeba było odprawić mszę świętą, więc młodzi wymyślili, że we wrotach tego szałasu umocują jakąś deskę, którą tam znaleźli i ona posłużyła za ołtarz. Ks. Wojtyła odprawił tę mszę świętą twarzą do ludu, co zaczęło funkcjonować dopiero w naszych czasach; Ojciec Święty niejako wyszedł przed sobór. Po latach, Ojciec Święty w listach do prof. Janika wyraźnie precyzował, że nie odprawiał tej mszy świętej programowo, twarzą do ludu, i nie wychodził przed sobór, tylko po prostu nie mógł jej odprawiać twarzą do siana.
Kolejne miejsce, też takie ważne i zadbane to jest Ochotnica Górna. Tam jest dom na Skałce, w którym Ojciec Święty też był z młodymi ludźmi na obozie narciarskim na przełomie stycznia i lutego 1955 roku. Ten dom nazwano „Wojtyłową Gazdówką”.
Na pewno wiemy, że była odprawiana też przez ks. Wojtyłę msza święta w kapliczce w Rzekach. W kapliczce, która tak naprawdę chyliła się wtedy ku upadkowi, ale dzięki temu, że ludzie o nią zadbali teraz jest w dobrym stanie, jest ładnie odbudowana. I tam zainicjowaliśmy raz do roku spotkania oazowo-młodzieżowo-harcerskie dla letników na przełomie lipca i sierpnia. Pierwsze takie spotkanie odbyło się w 2005 roku, po śmierci Ojca Świętego, uczestniczyła bardzo duża grupa harcerzy.
Zbierając wiadomości o miejscach związanych z obecnością Karola Wojtyły, doszłam do wniosku, że to nie może tak zostać tylko na zasadzie upamiętnienia jakiegoś kamienia i koniec. Bo potem to się wszystko rozmyje. I dlatego powstały przewodniki, w których zawarte są wiadomości, które gdzieś tam udało się pozbierać z różnych źródeł, a myśl przewodnia jest właśnie taka, że to jest jakby obraz ojczyzny, którą Ojciec Święty poznawał, wspominał i wszystko to, co udało się z tego okresu złapać, więc są tu też i historie parafii i różnych ludzi, którzy na tym terenie żyli i których trzeba było przywołać, bo w jakiś sposób Ojciec Święty wspominał ich. Bardzo skromni ludzie, ale są – tacy istnieją.
Marek Szala – znany rzeźbiarz z Zakopanego, ujął szlaki papieskie w następujące słowa: „kiedy teraz myślę o pojęciu szlaki papieskie, jawi mi się ono jako najbardziej współczesna i najbardziej odpowiadająca potrzebom współczesnego, często wątpiącego człowieka, droga peregrynacji duchowej. Dawny, tradycyjny szlak, droga, wędrówka prowadziła do celu: sanktuarium, grobu, miejsca uświęconego. Szlak papieski nie jest wartością jednowektorową, nie prowadzi z punktu A do punktu B. Nie jest środkiem do celu w sensie fizycznym, geograficznym i emocjonalnym. Tutaj środek ciężkości spoczywa na drodze, a nie na celu. Ja jestem drogą. Droga, którą podążamy za białym pielgrzymem staje się jednocześnie miejscem i czasem przemiany, medytacji i iluminacji”. To jest w zasadzie to, o co nam chodzi. Nie można przejść szlakiem papieskim, tym, którym szedł prorok naszych czasów z puszką piwa, bo to zakłóca tę harmonię, tu zupełnie o coś innego chodzi. Natomiast z różnych relacji ludzi w terenie wiem, że jest bardzo cenne dla ludzi, że mogą czegoś dotknąć. Więc jeżeli oni idą, to dla nich już to jest dotknięcie. Dotknięcie tego wspomnienia o Janie Pawle II.
Beskid Wyspowy
No ale Gorce to nie jest wszystko. Jest jeszcze cała sprawa Beskidu Wyspowego – tam jest przepiękna trasa, która wiedzie nad całą Kotliną Mszany Dolnej. Tam jest szlak, który prowadzi od Rabki aż do Kasiny Wielkiej, do Mszany Dolnej. To jest, można powiedzieć, pierwsza wycieczka na tamtym terenie, którą „Środowisko” z „Wujkiem” przeszło w ciągu trzech dni z noclegiem.
„Ja tam u was byłem – pilnujcie mi tych szlaków”
1979 rok, pierwsza pielgrzymka Ojca Świętego do Polski. Takim najważniejszym dla mnie wtedy przeżyciem była wizyta Ojca Świętego w Nowym Targu, i msza święta w pięknej oprawie. Tam była jedna rzecz, która wtedy zrobiła na mnie duże wrażenie. Mianowicie Ojciec Święty wtedy powiedział, już żegnając się z ludźmi, podeszli do niego górale (tam byli i przewodnicy tatrzańscy i ludzie z kręgu GOPR-owców) i wręczyli mu klucz do „Twojej, Ojcze Święty, bacówki”. Chodziło o tę słynną kaplicę, która jest pod Turbaczem, a która jest nazywana różnie. Jedni ją nazywają partyzancką, inni papieską, jeszcze inni bacówką. I Ojciec Święty, poklepał górali po ramieniu, biorąc ten klucz i powiedział im: „No no no, pilnujcie mi tych szlaków”. To były te słowa, które wypromowałam, nadając książce tytuł: „Ja tam byłem – pilnujcie mi tych szlaków”. Ten tytuł jest zbitkiem dwóch cytatów – drugi, to jest to, co powiedział Ojciec Święty do ks. Wojcieszaka jak on był u niego w Watykanie – „Ja tam u was byłem”. I jeszcze dodał parę takich szczegółów z tego pobytu, jeszcze wspomniał parę osób, które wtedy tam w Gorcach były z nim związane.
Wrośnięty w polską ziemię
Ważne są słowa, które Ojciec Święty powiedział do „Środowiska” – jesienią 1979 roku – „dobrze by było, żeby Boniecki (to było na etapie pisania „Kalendarium życia Karola Wojtyły” przez ks. Adama Bonieckiego) ujął w tej biografii, którą opracowuje wszystkie szlaki te, na których byłem i żebym tak przez nie był wrośnięty w polską ziemię”. Po tych słowach można było się zorientować, że tu nie chodziło tylko o to fizyczne pilnowanie szlaku, ale też o „pilnowanie, żebym był wrośnięty w tę polską ziemię”. I tutaj można pociągnąć: „tę ziemię, którą umiłowałem, po której chodziłem i której historię znam, której geografię znam”. To przesłanie towarzyszyło pisaniu tych książek, tych przewodników. Znak, że to nie jest przewodnik taki zwyczajny, tylko duchowy, który ma tłumaczyć na czym polegała ta turystyka ks. Wojtyły. Że on nigdy nie szedł, żeby zdobywać odznaki czy jakieś punkty, czy żeby zdobywać jakieś szczyty – to w ogóle nie wchodziło w grę. Czasem się mówi o tym, bo miał książeczki. Ale trzeba wiedzieć o tym, że w tamtym czasie, jeżeli szła grupa i nie była grupą zarejestrowaną w PTTK, to oni nie mieli ani możliwości noclegów w schroniskach tańszych, ale przede wszystkim była to wtedy grupa podejrzana. Oni byli obserwowani, w górach też. W Beskidzie Śląskim, w Bieszczadach, w Sudetach stale byli narażeni na jakieś patrole…
Miał swój świat...
Jak wyglądały te wycieczki i jak wyglądał ks. Wojtyła na tych wycieczkach? To bardzo dobrze znam z relacji ludzi, którzy z nim chodzili. Nie można było powiedzieć, że oni cały czas się modlili. Codziennie rano była msza święta, potem był Anioł Pański. No i wieczorna modlitwa przy ognisku, która kończyła takie spotkanie przy ognisku, podczas którego oni bardzo dużo rzeczy omawiali. Jeżeli w ciągu dnia wędrowali po górach, to wyglądało to też tak, że szła cała ta grupa z plecakami, a ks. Wojtyła na końcu. On zawsze był jakiś taki zamyślony, miał swój świat… Nie ingerował w ich rozmowy, oczywiście, rozmawiał, ale nigdy im niczego nie narzucał. To, że oni zachowywali się bardzo poprawnie, mieli pewien styl bycia na tych wycieczkach, to raczej narzucała jego osobowość. Ksiądz Wojtyła był człowiekiem bardzo pogodnym, bardzo otwartym i jak on sobie tam szedł na końcu, to każdy mógł do niego dołączyć i mu poopowiadać, co go tam dręczy, jakie ma problemy. Ponadto dużo zwiedzali, różne rzeczy poznawali. Jak byli w Bieszczadach, to był wtedy okres, że Bieszczady były bardzo dzikie i w ogóle turystów nie było. Oglądali te zburzone cerkwie, te porzucone połemkowskie tereny… Niczego tam nie wolno było ruszać, ksiądz wyraźnie powiedział, że wszystko ma zostać takie jak jest. On z wielkim szacunkiem podchodził i tego szacunku uczył.
Szlaki kajakowe
Jeżeli chodzi o szlaki kajakowe, to one po prostu otworzyły jakby nowe możliwości. Bo w ruchu to wszystko inaczej wyglądało. A na szlakach kajakowych – jak sam Ojciec Święty wspominał – była większa możliwość medytacji. Są te zdjęcia, które ilustrują jego modlitwę w kajaku. Lubił sobie w ciszy pewne rzeczy przemyśleć, przeczytać. Jest szereg ciekawych wspomnień, np. nieżyjącego już ks. Sanaka, który mówił jak to był pewny siebie, że on potrafi świetnie sterować. Po czym wypłynęli gdzieś tam na jezioro, bodajże gdzieś w okolicy Różycy. Ojciec Święty czytał sobie książkę, zerwała się burza, no i ks. Sanak nie mógł sobie poradzić z żaglem. Był przerażony, że utopi siebie i kardynała. A Ojciec Święty w ogóle mu nie zwrócił uwagi, czytał sobie. I nie zwrócił mu też uwagi później – że mogłeś mnie utopić czy coś takiego. To ks. Sanak mu powiedział, później jak już widział się z nim w Watykanie, że przecież pan Bóg czuwał. Takie różne przypadki się zdarzały, jest tych wspomnień bardzo dużo i tak naprawdę nie bardzo wiadomo co wybrać, co mogłoby być ciekawsze. To są po prostu materiały na kolejne pozycje książkowe.
Przywiązanie do Tatr
Jeździł często na narty do Zakopanego. Najczęściej zaglądał na Jaszczurówkę i tam zatrzymywał się u sióstr. Ale również jeździł na Kasprowy i w inne miejsca. Ta słynna Dolina Chochołowska była też w okresie zimowym świadkiem wielu wydarzeń. Na pewno do Tatr był bardzo przywiązany.
Ktoś kiedyś powiedział Ojcu Świętemu, chyba to było w Kościeliskiej (jakaś była pogoda niespecjalna i wyjazd na te narty niespecjalny): „Może byśmy zmienili plany i zaczęli jeździć gdzieś indziej?”. A Ojciec Święty był już wtedy starszym narciarzem i powiedział: „Ja już jestem za stary, żeby zacząć kochać nowe góry”. Sudety też poznał, był tam kilka razy. Tam jest np. taki duży szlak rowerowy. Ale on Sudety traktował raczej bardzo poznawczo. Oglądał tamte zabytki i kościoły, ale serce naprawdę miał tu… Tatry – to były te miejsca, które były najbliższe.
Z filozofią w górach
Nie można mówić o wędrówkach Ojca Świętego tylko i wyłącznie ze „Środowiskiem”. W jego wyprawach uczestniczyli również zaprzyjaźnieni księża czy profesorowie świeccy, którzy rekrutowali się z różnych uczelni, bo to był i KUL i krakowskie seminarium czy nawet uczelnie z Wrocławia. Patronem szlaków papieskich w Gorcach jest św. Tomasz z Akwinu. Dlaczego? Bo najczęstsze wspomnienie z tych wędrówek po Gorcach wiążą się ze św. Tomaszem z Akwinu. Oni wędrując dyskutowali na różne tematy filozoficzne. Prof. Jerzy Janik wspomina, że chociaż był człowiekiem świeckim, fizykiem, dyskutował również na tematy filozoficzne. Można więc powiedzieć, że Tatry to narty, gdzie też były chwile zamyślenia, natomiast jako bardzo lubiany teren jawią mi się właśnie Gorce, są blisko Krakowa i z natury, jako góry, są bardzo przyjazne: łagodne, zielone, wyciszone… A wtedy Gorce były zupełnie inne niż teraz.
Małopolska
Małopolska na pewno była mu najbliższa, choćby z racji korzeni, ale nie można tego zawężać tylko do Małopolski, bo on sam był człowiekiem o bardzo szerokich horyzontach, który ogarniał i całą Polskę i cały świat.
Chciałabym wspomnieć o pierwszej wycieczce, która odbyła się ze „Środowiskiem”, z kościoła św. Floriana… To jest wspomnienie pana Jacka Fedorowicza. Trasa wiodła z Krakowa, od Salwatora do Dolinki Mnikowskiej. W Dolince Mnikowskiej odmówili brewiarz, tam przyszła bodajże grupa pielgrzymów uczestniczyć w nabożeństwie, które się tam odbywało w jakże ciekawej scenerii. W takim skalnym kanionie była namalowana na skale postać Matki Bożej w symbolice powstania styczniowego. Legenda głosi, że Matka Boża ukazała się na skale konfederatom barskim i wskazała im przejście między skałami. Walery Eljasz-Radzikowski – autor pierwszego przewodnika po Tatrach – namalował wizerunek Matki Boskiej na skale. Dlaczego tak się stało? W czasie powstania styczniowego nie można było uczestniczyć w mszach świętych. Kościoły były, ale pozamykane. Ludzie jeździli i gromadzili się na mszach powstańczych, właśnie tam w Dolince Mnikowskiej. Niestety nie udało się tego wizerunku ocalić.
I jeszcze z takich miejsc ważniejszych, które funkcjonują w terenie to jest Hala Lipowska, gdzie też odbywają się cykliczne uroczystości. Jest jeszcze Toporzysko, wspomnienie Jerzego Ciesielskiego, który tam z rodziną przebywał na wakacjach. No i te spotkania, które mamy w kurii bardzo ważne.
Ziemie chrzanowska
Na ziemi chrzanowskiej wspaniałą inicjatywę podjęło starostwo w Chrzanowie. Przed jakimiś 10 laty rozpoczęli akcję upamiętniania wszystkich kościołów i miejsc, gdzie Ojciec Święty przyjeżdżał, żeby nie zginęła ta pamięć. Jak trzeba wmurować tablicę w kościele to przed kościołem jest położony taki kamień, jak to kładziemy na tych szlakach papieskich, razem z tablicą i krzyżem papieskim. I jest to miejsce papieskie – powstał Szlak Miejsc Papieskich na ziemi chrzanowskiej. Tych miejsc jest mnóstwo, około trzydziestu. Zostały im jeszcze chyba cztery kamienie do położenia. Zawsze jest to wielka uroczystość – parafialna, ale też wykraczająca poza te granice. Jeśli się wjedzie na ziemię chrzanowską i ktoś będzie chciał zobaczyć jeden z tych kościołów, to trafi z łatwością.
Ale są też takie miejsca, gdzie Ojciec Święty po prostu zakładał parafie. Przyjeżdżał tam i w tamtych miejscach powstawały kościoły i parafie. Była ta czerwona ziemia chrzanowska, ukochana przez Ojca Świętego, i ona była tak przez niego doceniona.
Oprac. Marta Burghardt
Publikacja towarzysząca wystawie realizowanej w ramach projektu pt. „5 scen kulturowych Małopolski Karola Wojtyły - Jana Pawła II” - projekt współfinansowany w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Małopolskiego na lata 2014-2020”, Oś 6: Dziedzictwo regionalne, Poddziałanie 6.1.3 Rozwój instytucji kultury oraz udostępnianie dziedzictwa kulturowego.